Czy to koniec hossy na rynku budowlanym? Chociaż popyt nadal jest przyzwoity, to wykonawcy mają poważne problemy!
Nie da się ukryć, że ubiegłe dwa lata były czasem żniw dla branży budowlanej i mieszkaniowej. Niskie stopy procentowe oraz widmo wzrostu inflacji zmieniło zachowania konsumenckie. Zamiast inwestować w inne produkty, masowo kupowano właśnie nieruchomości. Jednak ze względu na wiele czynników – ten złoty czas może zostać brutalnie przerwany.
Wojna na Ukrainie
Rosyjska agresja zbrojna na tereny dzisiejszej Ukrainy spowodowała, że wielu pracowników z tego właśnie kraju, wyjechała bronić swojej ojczyzny. W konsekwencji wiele firm budowlanych i wykończeniowych, które bazowały tylko na specjalistach z Ukrainy, musiało zawiesić swoją działalność. W Polsce trudno znaleźć takich fachowców lub też koszty ich zatrudnienia przewyższają te związane z prowadzeniem firmy. I w efekcie, brak rąk do pracy powoduje zastój na rynku budowlanym i mieszkaniowym.
Mordercze stopy procentowe
Za każdym razem, gdy prezes Narodowego Banku Polskiego ogłasza konferencję, kredytobiorcy wstrzymują oddech. Spodziewają się najgorszego, czyli ciągłego wzrostu stóp procentowych. Wraz z nimi rośnie również comiesięczna rata kredytu, nawet o 500 złotych. Wszyscy ci, którzy wykupili dodatkowo zapewnienie o stałej racie, mogą spać spokojnie. Pytanie tylko, jak długo. Ta sytuacja również negatywnie odbija się na rynku mieszkaniowym i budowlance samej w sobie. Niestety, obawa przed wzięciem kredytu którego rata może wzrosnąć z dnia na dzień jest zbyt duża.